Już tylko trzy tygodnie pozostały do rewanżowej walki Krzysztofa Zimnocha (20-1-1, 13 KO) z Mikem Mollo (21-6-1, 13 KO). Polak pierwszą walkę z "Bezlitosnym" przegrał już w pierwszej rundzie przez nokaut, jednak teraz zapowiada, że obraz pojedynku będzie całkowicie odmienny.
Plan na rewanż jest inny niż na Legionowo w zeszłym roku? W sumie planu na tamtą walkę nie poznaliśmy…
No właśnie, nie zdążyłem go pokazać. Muszę przepuszczać jego ataki i boksować tak, by trzymać go na dystans. Spodziewam się, że on będzie chciał we mnie wbiegać i robić dużo szumu, zadawać dużo ciosów. Ja muszę tych uderzeń unikać i robić swoje. Taki jest plan - boksować lewym prostym, uważać na jego prawy bity nad ręką i lewy sierpowy. Taktyka tak naprawdę jest prosta, trzeba ją tylko umiejętnie zrealizować.
Rozmawiając z tobą teraz można odnieść wrażenie, że zmieniłeś się mentalnie w stosunku do pierwszej walki. Wtedy sprawiałeś wrażenie kogoś bardziej zamkniętego…
To chyba lepiej?
Absolutnie, czuć, że jest ci lżej na duszy…
Bo czuję się pewnie, robimy dobre rzeczy na treningach, jestem pewny siebie. Dużo sparuję, dużo zmieniło się u mnie, jeśli chodzi o wydolność. Przede wszystkim sparingi dają mi pewność, że wejdę do ringu i będę wiedział co robić. Tych sparingów jest teraz dużo więcej niż było wcześniej. Żeby się rozwijać, trzeba się uczyć nowych rzeczy, a gdzie można się lepiej nauczyć niż w ringu? Wiadomo, że potrzebne są też ćwiczenia techniczne, ale jeśli czegoś nie przerobisz na sparingu, to trudno to będzie zrobić w walce.
Masz sparingpartnerów przypominających stylem Mollo?
Tak, ale nie są to znani pięściarze, więc nie będę mówił o nazwiskach. Ja nawet nie pamiętam ich nazwisk. Spotykamy się na sali "siemano, cześć" i do roboty! Efekty zobaczycie 25 lutego w Szczecinie!
Kup bilet na galę w Szczecinie. Zobacz rewanż Zimnoch - Mollo >>