Dla Krzysztofa Zimnocha (20-1-1, 13 KO) to sprawa honoru. Rok temu przegrał przez nokaut z Mikiem Mollo (21-6-1, 13 KO), w sobotę w Szczecinie musi się poprawić.
Nasz bokser wagi ciężkiej we wtorek wyleciał z Londynu, gdzie przez trzy miesiące przygotowywał się do rewanżu z Mollo pod okiem znanego niegdyś angielskiego boksera Richarda Williamsa. W sobotę w Szczecinie 33-latek chce się zrehabilitować za sensacyjną porażkę z Amerykaninem.
- To moja druga walka z trenerem Williamsem. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Ciężko trenowałem i jestem gotowy, aby walczyć przez dziesięć rund. Kibice mogą być spokojni o moją kondycję, pracowałem mądrze – zapewnia Zimnoch.
W lutym ubiegłego roku Mollo, były przeciwnik Andrzeja Gołoty i Artura Szpilki był spisywany na straty, lecz znokautował Zimnocha w pierwszej rundzie. 37-letni Mollo chwali się sportową sylwetką i wysoką formą, ale Zimnocha to nie interesuje.
- Nie widziałem, jak wygląda Mike. Wejdę do ringu, by wygrać w jak najlepszym stylu. Tak, jest to sprawa honoru - przyznaje białostoczanin. Niejeden ekspert przepowiada mu jednak trudną przeprawę. Walka zapowiada się zatem całkiem ciekawie, choć ani Zimnocha, ani Mollo nie można dzisiaj zaliczyć do szerokiej czołówki wagi ciężkiej na świecie.