- Żeby wyłonić najlepszego Polaka w wadze ciężkiej, trzeba by zorganizować turniej, ale to mało możliwe. Uważam, że to ja jestem najlepszy i liczę, że wkrótce to udowodnię - mówi nam Krzysztof Zimnoch (22-1-1, 15 KO) w wywiadzie dla "Super Expressu". Pięściarz z Białegostoku szykuje się do zaplanowanej na 9 września w Radomiu walki z Amerykaninem Joeyem Abellem (33-9, 31 KO).
Super Express: Zaskoczył cię wynik walki Kownackiego ze Szpilką?
Krzysztof Zimnoch: Kownacki wszedł do ringu i wykonał swoją robotę. Szpilka nie był sobą, spalił się mentalnie. Nie wytrzymał tej walki psychicznie, przegrał ją już w szatni. Artur od wyjazdu do USA nie zrobił żadnego postępu. Może w walce z Wilderem do momentu nokautu pokazywał się z dobrej strony, ale teraz to wygląda tak, jakby się cofnął o kilka lat.
Mocno paliłeś się do walki ze Szpilką, teraz ta perspektywa się oddaliła?
Raczej tak. Znokautowanie Szpilki to miała być moja robota. Gratuluję Adamowi zwycięstwa, pokazał się z dobrej strony i pewnie niedługo dostanie jakąś dużą walkę. Nie ukrywam, że chciałbym kiedyś spotkać się z nim w ringu.
Kto twoim zdaniem jest numerem jeden w wadze ciężkiej w Polsce?
Ja, i w najbliższym czasie chcę to udowodnić. Myślę, że po jednej, dwóch walkach pojawię się w rankingach i w przyszłym roku będę mógł stawiać czoła najlepszym na świecie. Moim celem jest mistrzostwo świata.