Mairis Briedis jest pierwszym łotewskim zawodowym mistrzem świata w boksie. Jego sobotni pojedynek z Kubańczykiem Mikiem Perezem będzie więc wielkim wydarzeniem w tym niewielkim kraju.
Walka Briedisa (22-0, 18 KO), mistrza organizacji WBC z Perezem jest trzecim ćwierćfinałem turnieju WBSS (World Boxing Super Series) w wadze junior ciężkiej. W pierwszym Ołeksandr Usyk wygrał przed czasem z Marco Huckiem w Berlinie, w drugim Kubańczyk Yunier Dorticos znokautował w San Antonio Rosjanina Dimitrija Kudriaszowa, teraz czas na Rygę i występ łotewskiego bohatera, bo takim bez wątpienia jest Mairis Briedis.
29 letni Łotysz zaczynał z powodzeniem o kickboxingu. W 2008 roku zdobył w Warnie mistrzostwo Europy w formule full - contact (kat. 86 kg). W finale pokonał wtedy Polaka Rafała Aleksandrowicza. Dwa lata później wygrał w Nikozji pierwszy turniej Bigger’s Better, w którym na zasadach bokserskich walczyli zawodnicy różnych sportów walki, między innymi kicbokserzy. W finale Briedis zmierzył się z Ukraińcem Pawłem Żurawliowem (podobnie jak on kickbokserem) i pokonał go na punkty.
Komentowałem te zawodowy w Eurosporcie i nie ukrywam, że Briedis z miejsca przypadł mi na gustu. Pamiętam, że w luźnej rozmowie z jednym polskich promotorów bokserskich powiedziałem, że jeśli ktoś wyciągnie do niego rękę i pomoże w zawodowej karierze, to będzie miał mistrza świata.
W tym sobotnim, łotewskim święcie będziemy też mieć nasz polski akcent. Krzysztof Głowacki (27-1, 17 KO), były mistrz WBO, rezerwowy w tym turnieju, walczyć będzie z urodzonym w Buenos Aires Włochem Leonardo Damianem Bruzzese (18-3, 6 KO) i powinien pokonać go jedną ręką, jeśli ma ją zdrową.