Leworęczny Joey Abell (33-9, 31 KO) zawodowo boksuje od dwunastu lat, i - nie tylko swoim zdaniem - nigdy nie walczył lepiej niż teraz. Dwa kolejne nokauty, w tym na niepokonanym Johnem Nofire (19-0) podczas gali Premier Boxing Champions, to dorobek z którym 36-letni Abell wyjdzie 9 września na ring w Radomiu bić się z Krzysztofem Zimnochem (22-1, 15 KO).
Nie lubisz być odskocznią dla kariery dla innych. Innymi słowy – nie lubisz być tym, kogo w USA nazywa się „oponnent” czyli przeciwnik. Tylko przeciwnik.
Joey Abell: A kto lubi? Ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego, ile czasu zostało mi w boksie na wysokim poziomie. Dlatego walczę tak jak walczę - nie tracę czasu na tańczenie wokół rywala. To zbyt ryzykowne. Biorę sprawę w swoje ręce od początku pierwszej rundy. Dosłownie i w przenośni. Zawsze, nawet jako amator, miałem cios, który nokautuje - teraz do tego dołączyła moja ogólna sprawność fizyczna. Miałem na deskach Pulewa... ale nie potrafiłem tego wykorzystać, zawsze czegoś brakowało. Teraz wiem, że mogę - ale nie muszę - wygrywać walk szybko, jednym ciosem.
Dwie kolejne walki, dwie wygrane przed czasem, Najbardziej spektakularna, bo przed kamerami Premier Boxing Champions, to wygrana z niepokonanym (19-0) Johnem Nofire. Teraz Krzysztof Zimnoch.
Podobna sprawa. Pan Zimnoch to też na pewno pięściarski prospekt. Ale patrząc na jego boks, jestem przekonany, że moje ogólne przygotowanie atletyczne sprawi, że będzie to dla Polaka najtrudniejszy test w karierze. Pan Zimnoch walczył z kilkoma pieściarzami, którzy byli naprawdę dobrzy... kiedy byli u szczytu swojej kariery. Po walce będę mógł na zimno ocenić jego umiejętności. Wziąłem kontrakt w Polsce, bo jestem przekonany, że wygram. Jest ciężki obóz, sporo czasu włożone w treningi - nie po to ciężko teraz pracuję, żeby przegrać.
Wspominałeś, że problemem Krzysztofa Zimnocha będzie Twoja ogólna sprawność fizyczna. Nie wspomniałeś o sile ciosu.
Bo to wiadomo... ale nie ma znaczenia, jak mocno bijesz, kiedy nie potrafisz trafić. Jestem bardzo skoncentrowany, być może najbardziej w karierze. Pojawiła się realna szansa na poważną przyszłość w tym sporcie. Trzy kolejne zwycięstwa - nie nastawiam się na KO w Radomiu, będzie co będzie – to się będzie liczyło dla każdego promotora.
"Joey był naprawdę wybitnym atletą. Już na studiach był testowany przez trzy kluby National Football League. Grał w linii defensywnej, był twardzielem...ale też człowiekiem, który zbyt na luzie podchodził do treningów" - mówi trener Abella, Ron Lyke, który pracował między innymi z Calebem Truaxem. "Wydawało mu się, że wszystko przyjdzie łatwo. Na Pulewa wyszedł praktycznie bez sparingu. Tak na serio za trening zabrał się przed walką z Nofire i od tego czasu mam go ciągle na sali, waży około 114 kg i tyle chciałbym, żeby miał w Radomiu. Joey po dwóch zwycięstwach uwierzył w siebie, uwierzył w przyszłość w boksie. Właśnie to, w połączeniu z nokautującą siłą w obu rękach, czyni go teraz szczególnie niebezpiecznym".
Kup bilet, zobacz na żywo walki Zimnoch - Abell i Sosnowski - Różański >>