Walczysz 25 lutego w Szczecinie z Jose Antonio Villalobosem. Jak oceniasz tego rywala?
Kamil Szeremeta: Jeszcze przez całą swoją karierę nie walczyłem z takim zawodnikiem jak on. Chodzi mi o to, że Argentyńczyk zadaje ciosy z każdej pozycji. Może i jego siła uderzenia nie jest zbyt duża, chociaż kilka razy wstrząsnął Patrykiem Szymańskim. Ze mną mu to się jednak nie uda, bo ja będę dużo mocniejszy fizycznie.
Jesteś faworytem w tym pojedynku. Gorzej się walczy z takiej pozycji?
Wiesz, Patryk Szymański też miał być takim zdecydowanym faworytem, a w moich oczach nie wygrał tej walki. Ja w starciu z Jackiewiczem też nie byłem, a zwyciężyłem. To jest boks. Jeśli przeciwnik przyjedzie dobrze przygotowany, to ja doskonale wiem, że nie będę miał łatwej przeprawy. Bez względu na nazwisko rywala przygotowuję się na 100% możliwości.
Jak trenowałeś amatorsko to jednocześnie pracowałeś. Jakie zawody wykonywałeś?
Bardzo wiele zajęć zarobkowych mam za sobą. Praca na budowie, układanie kostki brukowej, robienie elewacji, jako kierowca, kiedyś za małolata nawet kradłem złom, żebym miał za co kupić chipsy czy lody.
Od jakiego momentu życia utrzymujesz się tylko z boksu?
Odkąd przeszedłem na zawodowstwo. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Zapierniczam na treningach najmocniej jak mogę. Odpuściłem imprezy, bo za czasów amatorskich to różnie bywało. Trenuję ciężko dwa razy dziennie, więc nawet nie miałbym sił nawet dorabiać gdzieś na boku.
Trenujesz od jakiegoś czasu pod okiem Fiodora Łapina. Trener słynie z trzymania dyscypliny i twardych zasad. Odpowiada ci to?
Jak najbardziej. To mobilizuje tylko do cięższej pracy. Trener nie toleruje spóźnień. Jeśli ci się zdarzy takie, to trenujesz sam na siłowni. Na salę nie masz wstępu. To samo z telefonami. Jeśli komuś zadzwoni podczas treningu, a trener dojdzie do tego czyj to aparat, to trzeba zapłacić 50 zł. Tutaj Fiodor Łapin to jest prawdziwy szef. Dla mnie jest też trochę jak ojciec, bo mój tata zmarł jak miałem 18 lat. Uważam, że na dłuższą metę trener z zawodnikiem nie powinni mieć koleżeńskich relacji. Dla mnie to wielki zaszczyt, że Fiodor Łapin zechciał ze mną pracować.
Jak dużo daje Tobie to, że trenujesz na jednej sali z zawodnikami takimi jak Głowacki czy Włodarczyk?
Z jednej strony można powiedzieć, że mistrzostwo trzeba mieć w głowie, ale jak patrzę jak trenuje wspomniana przez ciebie dwójka, to wcale się nie dziwię, że udało się im zdobyć mistrzostwo świata. To nie był przypadek, że oni byli na samym szczycie. Podpatruję ich i wiem dzięki temu, jak wiele pracy trzeba włożyć w drodze po pas mistrza świata. A to jest moim celem. Słabi mają marzenia, a ja mam cele.
Pełna treść artykułu na Laczynaspasja.pl >>